Letum

Kiedy przyszło mi szukać nowego pseudonimu blogowego, gdyż stary uznałam za nudny, a chęć zaczęcia wszystkiego od zera wzięła górę, postanowiłam nieco pogłówkować. Pamiętam, że w tamtym okresie wykazywałam się ogromnym zainteresowaniem łaciną. A to tylko dlatego, że w klasie drugiej gimnazjum chciałam mieć na świadectwie ocenę celującą z religii, dlatego też nauczyłam się modlitw w tym oto języku i zauroczona jego prostotą i pięknym brzmieniem, postanowiłam się z nim nieco zaprzyjaźnić.
Siedząc z głową w słowniku polsko-łacińskim, szukałam pojedynczych słówek, bo jak większość blogerów, chciałabym, aby mój nick coś oznaczał. Znalezienie odpowiedniego słówka okazało się lada wyzwaniem. Nie tak łatwo bowiem wymyślić sobie pseudonim. Najlepiej, żeby nie był za długi, żeby łatwo się go zapamiętywało, żeby ładnie brzmiał, kiedy się go wypowiada, i oczywiście najważniejsze, żeby miał intrygujące znaczenie. I takim oto sposobem wpadłam na słówko letum - anihilacja, czyli synonim słowa destrukcja. Mając wrażenie, że moje życie lada moment zostanie zniszczone - doszłam do wniosku, że to określenie do mnie pasuje. I stąd właśnie wziął się mój nick. Takim oto sposobem narodziła się właśnie Letum. Prawda, że urzekająca historia?

Nazywam się Weronika i nieskromnie muszę przyznać, że nawet lubię swoje imię. Zadziwiające, bo będąc w przedszkolu czy później w podstawówce, wolałam posługiwać się swoim drugim imieniem. Teraz zaś zdecydowanie wolę swoje pierwsze, a drugiego najchętniej bym się pozbyła. Obecnie mam lat siedemnaście i jestem uczennicą technikum informatycznego. Chcąc dowiedzieć się o mnie jak najwięcej, mogę zdradzić, że posiadam dwójkę rodzeństwa - siostry. Obie młodsze; jedna skończyła w tym roku piętnaście lat, a druga zaś ma ponad półtorej roku. Jak widać jestem najstarsza i nawet mi się to podoba. Nie, żebym chciała mieć własne mieszkanko, takie cichutkie i spokojne, żebym mogła spędzać miłe wieczory nad książką i nie biegać za rozbrykaną siostrzyczką, która potrafi wymęczyć człowieka. Czujecie ten sarkazm, co?
Interesuję się grafiką komputerową, którą tworzę amatorsko od dwunastego roku życia. I właśnie dlatego, postanowiłam pójść w kierunku informatyki. Miałam nadzieję, że nauczę się czegoś nowego w dziedzinie obróbki grafiki, że będę miała możliwość podszlifowania swojego warsztatu i pochwalenia się nim później w świecie blogosfery. Chociaż nie do końca poszło po mojej myśli, jestem zadowolona. Dopiero zaczęłam zagłębiać się w informatykę i powiem, że to trudny orzech do zgryzienia. Te wszystkie pojęcia, informacje do zapamiętania. I jeszcze programowanie. Czarna magia. Ale zamierzam coś kombinować, nieco poczytać. Zwłaszcza, że programowanie będę miała już do końca szkoły, a nie zamierzam liczyć tylko na szczęście i kolegów z klasy. Poza informatyką lubię czytać książki. Tak, tak, jestem molem. I pomyśleć, że rozpoczynając naukę w gimnazjum, powtarzałam, że nie cierpię czytać. Wystarczyło dobrać sobie odpowiednie towarzystwo i zdanie zmieniłam już po pierwszej lekturze. O ile pamiętam była to fantastyczna opowieść o wampirach. Coś wspaniałego! Od tamtej pory jestem zakochana w książkach po uszy. Zwłaszcza jeśli chodzi o krwiopijców czy wilkołaki. Na następne pozycje spadają romanse, kryminały, horrory (najlepszy horror współczesny jaki czytałam to zbiór opowiadań Igły i Grzechy Eversona - polecam!). Ogólnie mówiąc nie pogardzę książką, której okładka mnie zaciekawi. Ale fakt, fantastyka zajmuje miejsce pierwsze na mojej liście ulubieńców.
No dobrze, mamy już grafikę i książki. Wypadałoby się też pochwalić swoją humanistyczną stroną, gdyż uwielbiam język polski i w związku z tym przyjemność sprawia mi pisanie opowiadań. Swoje pierwsze (fanfic o JoBro, Demi Lovato i Selenie Gomez) zakończyłam w roku 2009. O ile pamięć mnie nie myli, prowadziłam je rok czasu. Od tamtej pory jakoś nie potrafię dokończyć żadnego opowiadania. Coś zaczynam, piszę kilka rozdziałów do przodu, potem wpadam na lepszy pomysł, zostawiam stare opowiadanie i biorę się za nowe. Tym oto sposobem opuściłam już kilka blogów i zapełniam swój dysk na komputerze. Ale kiedyś dokończę to, co zaczęłam. Obiecałam to sobie i zamierzam dotrzymać słowa. Poza opowiadaniami od roku zaczęłam pisać wiersze. Chociaż z reguły większość z nich jest nieciekawa, to jednak są takie, które zyskały moje (i o dziwo nie tylko!) uznanie. Mam chyba tylko trzy wiersze, którymi chętnie się chwalę. Resztę zaś chowam przed światem jak tylko mogę. Są okropne, bo chociaż minął rok, ja wciąż jestem na początku drogi. I nim zacznę tworzyć coś z sensem, pewnie minie sporo czasu.
Skupiając się na rzeczach, które lubię, nie muszę wspominać o wampirach, prawda? Niedawno odkryłam dzięki pewnej dziewczynie z Twittera serial True Blood. Na początku miałam wrażenie, że siada mi na psychice i śmiałam się z początków, ale teraz widzę coś więcej w tym serialu. Czysta Krew zdobyła klucz do mojego serca wraz z Ericiem Northmanem, za którego dałabym się pokroić. Cudownie jest widzieć w tak świetnej roli mojego ulubionego aktora. Te jego spojrzenie i uśmiech, rozpływam się na samą myśl! Nadrobiłam już wszystkie sezony, więc z niecierpliwością czekam na nowe odcinki. Oprócz wampirów moją sympatię zdobyły kolory: fioletowy, zielony, niebieski i czarny. Fioletowy lubię za to, że tak mnie uspokaja i wycisza wewnętrznie, dając energię. Zielony zaś dlatego, że podobają mi się moje ściany w pokoju. Drugi raz malowałam na zielono, aczkolwiek tym razem zdecydowałam się na ciemniejszy, bardziej zgniły odcień tego koloru. Jest lepszy od poprzedniego, miętowego. Niebieski polubiłam ze względu na oczy - sama mam niebieskie, a tak na marginesie, bardzo przyjemnie wpatrywać się w niebieskie tęczówki u chłopaków. Człowiek odpływa i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. I jeszcze te intensywne odcienie niebieskiego, mmm! Czarny zaś lubię ze względu na moją gimnazjalną przeszłość; byłam zwolenniczką glanów i w sumie nadal jestem, chociaż powróciłam do starego stylu bycia. Nie mam nic przeciwko osobom, które toną w czerni i słuchają mocniejszych brzmień, bo sama taka kiedyś byłam. Poza tym to ludzie, różnią się tylko wyglądem i gustem muzycznym. A tak to jesteśmy tacy sami. Będąc już przy muzyce może warto zaznaczyć, iż kiedyś słuchałam popu, nieco rocka i byłam wielką fanką braci Jonas i Demi Lovato. Z czasem, kiedy zaczęłam dojrzewać, moje gusty muzyczne się zmieniały. Chłopaków przestałam słuchać w momencie, kiedy każdy poszedł swoją drogą. Przerwa zespołu sprawiła, że zasmakowałam nieco metalu i bardziej skupiłam się na rocku. I takim oto sposobem, zostałam wielbicielką Nickelback. Uwielbiam ten zespół za świetne piosenki i cudowny głos wokalisty, którego aż nie chcę się nie słuchać. Rozpoczynając naukę w szkole średniej nieco się uspokoiłam. Jak wspominałam - porzuciłam glany i powróciłam do słuchania popu, aczkolwiek nie jestem zasłuchana w utworach JoBros i Demi jak dawniej. Słucham ich ze względu na sentyment i wspomnienia. Śledzę ich losy, chociaż nie tak dokładniej i z nie taką ciekawością. Nie jestem już na bieżąco, bo uświadomiłam sobie, że skoro wyrosłam z ich muzyki, najwyraźniej nie była ze mnie taka wielka fanka. W końcu mi przeszło, prawda?
Zastanawiam się, co mogłabym tu jeszcze napisać. Ludzie zawsze narzekają na brak informacji, a zaglądając do zakładki związanej z autorem, pragnęliby wiedzieć o nim coś więcej. Tylko co mam rozumieć pod słowem więcej?
No dobrze, chyba coś mam. Skoro napisałam wątek o tym, co lubię, chyba warto napisać też o tym, za czym nie przepadam. Ze względu na to, że lista jest długa, postaram się wymienić chociaż kilka takich rzeczy. Jestem osobą, która panicznie boi się pająków. Jak jakieś widzę, to od razu dostaję krzywicy. Nie panuję wówczas nad swoim ciałem. Ono samo się wygina, a temu zadziwiającemu zjawisku towarzyszy również uczucie obrzydzenia. Czasami mam wrażenie, że niewiele mi brakuje do wymiotów. Ogólnie mówiąc boję się owadów i innych stworzeń. Kocham psy, ale nawet one sprawiają, że niekiedy panikuję. Najlepiej jest, kiedy nie mam do czynienia z tymi wszystkimi stworzeniami. Najgorzej jest latem, kiedy cały dzień mam otwarte okno, chcę pójść spać, a tu słyszę jakiegoś komara czy inne latające nie-wiem-czym-jestem-ale-lubię-ci-poprzeszkadzać-we-śnie. To samo tyczy się dziwnych robaków na podłodze, które nie potrafiły znaleźć w drodze powrotnej okna. Robi mi się niedobrze, kiedy zwijam pięć warstw papieru, aby zabić te wszystkie latające coś. A co do psów - boję się ich, bo kiedyś jeden chciał mnie pogryźć i od tamtej pory mam tego rozgniewanego pieska przed oczami, który ukazuje swoje zębiska i patrzy na mnie gniewnie, szykując się do skoku. W związku z zaistniałą sytuacją, wolę trzymać się na dystans od czworonożnych i starać się im nie podpadać. Nie chciałabym przez to przechodzić po raz drugi. Nie lubię też kotów. Nie podobają mi się i jeszcze drapią bez powodu. I nie rozumiem ludzi, którzy są ich zwolennikami. Nie żebym obrażała, broń Boże!, ja po prostu nie potrafię tego rozumieć. Jak wspominałam - koty drapią, lubią wspinać się na drzewa, siedzieć na dachach, uciekać i szwędać się bez celu. W najgorszym przypadku zniszczą komuś ogródek. A wiem, bo u mnie na osiedlu są bezpańskie kociska, które wygrzewają się na mojej trawie, niszczą grządki i zostawiają po sobie swoje odchody, które potem z obrzydzeniem trzeba usuwać.
Nie skupiając się tylko na stworzeniach powiem, że nie lubię kłamstwa. Wręcz nie cierpię! Kłamstwo uzależnia i to jest najgorsze. Wolę, jak ludzie są ze mną szczerzy. Nawet jeśli ich prawda miałaby mnie w jakimś stopniu zaboleć czy zasmucić. Cenię sobie szczerość ponad wszystko. Przebywając w towarzystwie kłamcy, nie masz pewności, kiedy mówi prawdę. A to wcale nie jest takie przyjemne uczucie, prawda? Ta niepewność może niekiedy spędzać sen z powiek... Poza kłamstwem, nie lubię też niektórych zup i warzyw. Wiem, są zdrowe, jednak moje kubki smakowe nie tolerują niektórych rzeczy. Podobnie jest z muzyką, ale zamiast kubków smakowych odzywają się uszy. Dotyczy to przede wszystkim rapu i hip-hopu. Nie wiem, co ludzie widzą w piosenkach, w których nagminnie nadużywa się przekleństw i rapuje o złotych felgach w samochodzie albo o tym, jaki to świat jest zły, chociaż osoba śpiewająca, najczęściej nie ma o tym pojęcia, bo chociaż wokalista myśli, że wiele przeszedł, tak naprawdę nie dorasta do pięt dzieciaczkom, które umierają z głodu bądź niewyleczalnych chorób ze względu na brak rozwoju cywilizacji na terenach, na których mieszkają. A ich rodzice są bezsilni, gdyż sami umierają. To tylko jeden z przykładów. Gdyby się zastanowić, chwilę pomyśleć, zapewne znalazłoby się tego więcej.
No dobrze, może już starczy. Rozpisałam się, a sądzę, że tyle informacji na mój temat z pewnością wam wystarczy. Mam rację?

Jak wspominałam, lubię pisać. Chętnie podzieliłabym się swoim pierwszym opowiadaniem, ale kilka lat wstecz byłam naprawdę mało rozwiniętym dzieckiem, miałam słownictwo ubogie i brak znajomości w ortografii sprawia, że wstydzę się ujawniać. Lepiej, jak będę kojarzona z opowiadania o aniołach i ludziach - Skrzydlaty Opiekun, opowieści związanej z wilkołakami - Dzikie Wcielenie oraz fanficu o Demi i Selenie - Abigail Blue. Poza opowiadaniami, posiadam również szabloniarnię, którą mogę się podzielić. Jeśli jesteście zainteresowani amatorską grafiką, zapraszam do oglądania szablonów na moim dawnym blogu Autorstwa Letum. Może akurat znajdziecie coś dla siebie. A jeżeli macie chęć zapoznania się ze zbiorem refleksji, zapraszam na Oczami Letum. Resztę graficznych tworów znajdziecie na moim DA.


Jestem osobą, która ceni sobie prywatność (zwłaszcza w internecie!), dlatego też proszę, aby nie nadużywać niektórych danych kontaktowych, które za chwileczkę podam... No, a teraz do rzeczy!
Coraz więcej osobie wie, czym jest Twitter i doskonale wie, jak się nim posługiwać. Jeżeli posiadasz tam konto, możesz znaleźć mnie pod nazwą letumanimus. Niektórzy wolą starszą drogę komunikacyjną, a mianowicie Gadu-Gadu. Podaję swój prywatny numer (26665818), gdyż nie biorę przykładu z innych i nie zakładam sobie drugiego konta, ponieważ nie mam na to czasu. Na GG proszę komunikować się tylko w nagłych wypadkach! Poza Twitterem i GG dużo czasu spędzam również na poczcie. Może komuś będzie odpowiadała droga mailowa; wstefanko626@gmail.com - e-mail prywatny, bo na pozostałe nie zaglądam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz